Gdańsk okazał się najlepsza imprezą z 3 dotychczasowych co nas mocno zaskoczyło ponieważ jechaliśmy tam naprawdę nie spodziewając się tak dobrej organizacji i wyśmienitego klimatu… to pewnie przez ten jod w nadmorskim powietrzu ;]
Nie obyło się tradycyjnie bez przygód…o tym w osobnym wpisie pt. '...ZE PKP STORY'*
Konwent zaskoczył nas od razu frekwencją i licznie i odbywającymi się imprezami towarzyszącymi. Tramwaj komiksowy kursował po mieście, wystawy w galeriach, informacja o konwencie w wyborczej na całą prawię stronę… naprawdę szacun dla organizatorów. Do tego dobre było to, że wszystko odbywało się w jednym miejscu, więc spokojnie można było kursować między giełdą a prelekcjami. Wystawiliśmy się jako jedyni rzemieślnicy komiksowi ze swoim stafem – resztę giełdy zajęły sklepy. Podzieliliśmy się rolami - *Fil się lansował i przybijał 5tki znajomkom, jako stary komiksowy wyga, ja szwędałem się po prelekcjach i spotkaniach z twórcami i wydawcami a wielebnemu przypadł zaszczyt handlu straganowego – chłopak jest do tego stworzony.
Kolejną niespodzianką konwentu było kameralne spotkanie z kolesiami z wydawnictwa ATY (ziomki od Bicepsa), które skończyło się akcentem godnym Opry Winfrey, kiedy każdy ze widowni znalazł pod krzesłem czarną kopertę z limitowana edycją komiksu Max Atlanta… dobre gówno.
Po kilku wiśniówkach spod stołu po raz kolejny *Filowi włączył się szwędacz i ruszył w poszukiwania jakiejś panny z którą bajerował wcześniej na konwencie… odnaleźliśmy go gdzieś w środku nocy w lokalu podejrzanie przypominającym Błękiną Ostrygę, zatargaliśmy na dworzec i ruszyliśmy w drogę powrotną jako, że w niedzielę obiecaliśmy wystawić się w naszym rodzimym Wrocławiu podczas Dni Fantastyki na zamku w Leśnicy…
Tak więc po kolejnej nieprzespanej, pijackiej nocy w pociągu dotarliśmy do Wro, gdzie po wypiciu litrowego Tigera i z lekkimi palpitacjami ruszyłem na drugi konwent w jeden wikend.
Reasumując – ostatnie dwa miesiące upłynęły nam pod znakiem podróżowania, picia i rysowania komiksów…czyli zajebiście przyjemnie. Ale teraz czas zacisnąć poślada i wziąć się za przygotowania do konwentu w łodzi – czyli najważniejszej Polskiej imprezy komiksowej – bo z pustymi rękami na pewno tam nie możemy pojechać bo spotkamy się z ostracyzmem komiksowej braci…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz