środa, 27 kwietnia 2011

...ostatnie 24h...

tyle dzieli nas od nieubłagalnej chwili kiedy musimy dostarczyć cały złożony HANDMADE do drukarni żeby zdążyć na konwent... Nie jest lekko. zgodnie z oczekiwaniami, przez święta zrobiliśmy bardzo mało, żeby nie powiedzieć - TRAGICZNIE MAŁO... Ale damy radę. Nie ma innej opcji. Okładka jest gotowa, Fil dopieszcza wszystkie detale dotyczące szaty graficznej, reszta teamu rzeźbi jeszcze, sprawdza ortografię i poprawia wszystkie niedociągnięcia. Nie okłamujmy się - tylko Fil i Termos to ludzie z prawdziwym doświadczeniem w "branży" dlatego jako jedyni potrafili rozplanować pracę jakoś rozsądniej... Ale jebać. Jak ma być prawdziwy podziemny klimat rękodzielnictwa to musi być siedzenie po nocy, na podróbkach Redbula, spanie po 3 godziny na dobę i dieta prosto z "Tejkaweja".

przy numerze drugim to już na pewno lepiej to wszystko rozplanujemy...taaaa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz